Projekt współfinansowana ze środków budżetu Województwa Mazowieckiego.
WYTWÓRNIE MAZOWIECKIE
ST. MAJEWSKI
GRAFITOWO I W KOLORZE,
czyli Fabryka Ołówków ST. MAJEWSKI S.A. z Pruszkowa
Choć sprawą dyskusyjną może być już sam fakt czy kredki to w ogóle zabawka, pozwoliliśmy sobie zakwalifikować artykuły plastyczne do szeroko pojętych zabawek, gdyż jak dawniej, tak i dziś, kredki, farby i plastelina sprawiają wiele radości twórczej nie tylko najmłodszym, zaś spontaniczna i szczera twórczość dzieci rozwija wrażliwość i wyobraźnię, czyniąc wszelką plastyczną kreację wspaniałą i satysfakcjonującą zabawą.
W Polsce XX wieku, na tle innych, wyróżniają się dwie firmy. Przez dziesięciolecia towarzyszyły pokoleniom Polaków, dbając o rozwój ich talentów i poczucia estetyki, poprzez dostarczanie artykułów plastycznych, szkolnych i biurowych. Co ciekawe – obie firmy przetrwały i nadal funkcjonują. Jedną z nich jest ASTRA, założona przez braci Lazar w Przemyślu w 1921 roku, słynąca z produkcji artykułów plastycznych, której kompleks biurowy i centrum logistyczne od 2019 roku znajduje się w podwarszawskim Sękocinie Starym. Drugą, znacznie starszą, jest założona w 1889 roku przez inżyniera Stanisława Majewskiego fabryka ołówków grafitowych i kredek świecowych.
Wyroby ST. MAJEWSKI. | Rodzina Zaborskich i Majewskich. | Wnętrze fabryki. |
---|---|---|
Brama Główna. | Ołówki IKAR. | Złoty Medal. |
Rycina z katalogu. | Rycina z katalogu. | Rycina z katalogu. |
Kredki BAMBINO. |
fotografie eksponatów ze zbiorów Muzeum Domków Lalek, Gier i Zabawek
Jeszcze 100 lat temu najczęściej używanym narzędziem do pisania był ołówek. Długopis został wynaleziony w 1938 roku i trafił do powszechnego użytku dopiero po drugiej wojnie światowej. Do tego czasu dokumenty pisane były atramentem i stalówką lub piórem wiecznym, zaś tańszą i mniej kłopotliwą rolę nieścieralnego i trwałego narzędzia do pisania pełnił ołówek kopiowy, zwany też chemicznym lub atramentowym. Samo polskie określenie „ołówek”, jest trochę mylne, gdyż pochodzi od pręcików ołowianych, które były używane do pisania i rysowania już w starożytności. W Polsce nie uległo ono jednak zmianie, nadal zwyczajowo ołówek nazywany jest ołówkiem, mimo że w XVII wieku, gdy odkryto pokłady czystego grafitu, zaczęto produkować pierwsze pręciki grafitowe obsadzane w drewnie, które błyskawicznie wyparły te ołowiane.
Produkcja ołówków grafitowych rozwijała się w Anglii, ale też równolegle w Niemczech, Francji i Stanach Zjednoczonych Ameryki. W Królestwie Polskim pierwszą i jedyną fabryką ołówków była Fabryka Ołówków ST. MAJEWSKIEGO, założona w 1889 roku, zaliczana wówczas do największych fabryk tego typu w Europie.
Początki zakładu sięgają 1884 roku, kiedy to 23-letni Stanisław Majewski, syn potentata z branży kosmetycznej, rozpoczął realizację swojego wieloletniego marzenia. Były to czasy rozkwitu pozytywizmu, którym młody przedsiębiorca i jego otoczenie byli przesiąknięci, działał zatem nie tylko w celu uzyskania czystego zysku, ale też w imię idei patriotycznych, zakładających dostęp Polaków do godnej pracy i powszechnego wykształcenia, do czego potrzebne były materiały piśmiennicze.
Majewski kupił w Warszawie działkę przy ulicy Złotej 61. Istniejące budynki przerobił na potrzeby uruchamianej fabryki ołówków. Mimo młodego wieku doskonale wiedział co robi – ostatnie miesiące spędził w Bawarii w Norymberdze, ówczesnej stolicy przemysłu piśmienniczego, gdzie poznał tajniki branży. Na swoją firmę wybrał świetną lokalizację – blisko stacji towarowej Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, fabryka wymagała bowiem sprawnych dostaw drewna, grafitu, kaolinu, wosków i innych materiałów. Do współpracy zaprosił swojego przyjaciela ze szkolnej ławki – Józefa Zaborskiego, który wkrótce ożenił się z jego siostrą Marią. Sam Majewski również założył rodzinę z Józefą Ereth, córką węgierskiego emigranta.
15 października 1889 roku Stanisław Majewski utworzył spółkę komandytową Fabryka Ołówków ST. MAJEWSKI i jako główny udziałowiec został jej dyrektorem naczelnym. Józef Zaborski – szwagier i najlepszy przyjaciel –otrzymał stanowisko dyrektora technicznego, a Stanisław Starzeński, doświadczony księgowy, został dyrektorem handlowym.
Fabryka uruchomiła produkcję pod koniec 1890 roku, zatrudniając wyłącznie pracowników polskich. Do 1894 roku zakład funkcjonował na Złotej, zatrudniając 42 osobyi produkując pięć milionów sztuk ołówków rocznie. Rozbudowa i rozwój fabryki nie były jednak na tym terenie możliwe, dlatego Majewski, za kwotę 30 tysięcy rubli, kupił od Abrahama Landaua posesję położoną w Pruszkowie – 17 km od Warszawy, wielkości 38 tysięcy m2, wraz z zabudowaniami po Odlewni Rothsteina oraz po Fabryce Igieł i Szpilek Ludwika Bartholomy’ego i Leona Likernika, płacąc za budynki niespełna 13 tysięcy rubli.
Wnętrza trzypiętrowych hal fabrycznych były jasne, oświetlone wielkimi oknami w stalowych ramach, zaś secesyjna estetyka żeliwnych detali konstrukcji łączyła się harmonijnie z jej funkcjami technicznymi. Nowi właściciele zainstalowali najnowszą nowinkę techniczną – wydajne i bezpieczne oświetlenie elektryczne, zaś wnętrza hal ogrzewano parą upustową z maszyny parowej. Budynki dostosowano do potrzeb produkcji, część terenu przeznaczono na park i ogród, a także zbudowano dom dla rodziny Majewskiego. Od 1894 roku produkcja funkcjonowała już tylko w Pruszkowie, przy zatrudnieniu około stu osób.
Aby zapewnić dalszy rozwój fabryki, potrzebny był jednak kapitał. Majewski miał i na to genialny w swej prostocie pomysł. Przystąpił do utworzenia Towarzystwa Akcyjnego i w 1898 roku doprowadził do połączenia swej fabryki z innymi o podobnej działalności, ale będącymi na skraju bankructwa. Dzięki fuzji z wytwórniami Schatzman i Veritas z Warszawy a także Fortuna z Wilna jednocześnie pozbył się potencjalnej konkurencji i wzmocnił kapitał, gdyż właściciele na poczet akcji wnieśli posiadane maszyny, surowce, wyroby i pozostałe aktywa.
W tym samym roku, podczas pobytu Majewskiego w Wilnie, na terenie wytwórni doszło niestety do wielkiego pożaru. Spłonął cały budynek fabryki, a Majewski przeszedł załamanie nerwowe, wywołane traumatycznym przeżyciem i wielkim stresem. Jednak już wkrótce, głównie dzięki nowym akcjonariuszom, środkom z ubezpieczenia i wsparciu przemysłowca, księcia Michała Korybuta Woronieckiego z gałęzi podlaskiej, Majewski odbudował fabrykę w jeszcze nowocześniejszej formie, a na dziedzińcu, od ul. Cedrowej, posadził pamiątkowy dąb, symbolizujący odrodzenie.
21 lipca 1899 roku statut spółki akcyjnej zatwierdził car Mikołaj II. Towarzystwo Akcyjne Fabryk Ołówków ST. MAJEWSKI i S-ka dysponowało kapitałem początkowym w wysokości 320 tysięcy rubli, opierało się całkowicie na kapitale krajowym, a kontrolny pakiet akcji pozostawał w rękach rodziny Majewskich.
Plan rozwoju firmy zakładał: wyrób i sprzedaż ołówków, kredek, obsadek, piór stalowych oraz wszelkiego rodzaju materiałów piśmiennych, sprzętu i pomocy szkolnych. Zarejestrowany znak fabryczny przedstawiał sześcioramienną gwiazdę w półksiężycu. Główną grupę właścicieli stanowili majętni przedsiębiorcy ze środowisk inteligencji technicznej i arystokracji. Gdy w 1898 roku do Towarzystwa przystąpiła kolejna fabryka – W. Schtaedtler i Spółka z Rygi, wytwórnia w Pruszkowie stała się największym producentem ołówków i kredek w całym Imperium Rosyjskim, choć nadal, z produkcją 57 tysięcy sztuk wyrobów na dobę, ustępowała produkcji w Niemczech, gdzie np. sama fabryka Johana Fabera produkowała półtora miliona sztuk kredek i ołówków dziennie.
W latach 1907-14 fabrykę zmodernizowano i rozbudowano, sprowadzając z Norymbergii specjalistyczne maszyny. Sercem fabryki stała się nowa maszyna parowa o mocy 350 KM, zastępując poprzednią, 35 - konną maszynę. Zabudowania zwieńczył komin, mierzący 43 metry wysokości. Obok stanęła wieżowa chłodnia obiegowa oraz wieża ciśnień ze zbiornikiem i studnią, zasilająca lokalny wodociąg, a także murowana willa dla rodziny Majewskiego, zabudowania z mieszkaniami dla pracowników i biura. Fabryka świetnie prosperowała, podwyższano kapitał akcyjny, a akcjonariuszom wypłacano należne dywidendy.
Bezpośrednio przed wybuchem pierwszej wojny na terenie zakładu produkowano 150 tysięcy sztuk ołówków i kredek dziennie. W tartaku fabrycznym wykonywano wszystkie etapy obróbki drewna, starannie wyselekcjonowanego już w lasach. Szkodliwy dla zdrowia pył drzewny i trociny odprowadzano do kotłowni, gdzie były spalane.
Cykl produkcyjny w pierwszej fazie obejmował dwa równoległe procesy. W pierwszym następowała obróbka drewna, głównie lipy i olchy, a w wydaniu ekskluzywnym – pachnącego żywicznie cedru. Wysuszone i odpowiednio przygotowane drewno cięto na płaskie, długie deszczułki, w których żłobkowano rowki na pręciki. Drugi, równolegle przebiegający proces odbywał się w graficiarni, gdzie przygotowywano masę grafitową do pręcików ołówkowych i kolorową do kredek. Teraz następowała kolejna faza cyklu produkcyjnego. Deseczki sklejano wraz z pręcikami w środku, dzielono na wąskie elementy i impregnowano pod ciśnieniem sięgającym 100 atmosfer. Otrzymane półfabrykaty kolejno suszono i strugano – przekrój ołówka mógł być okrągły lub sześciokątny, jedynie ołówki stolarskie miały przekrój owalny. Ostatnią fazą było wykańczanie ołówków i kredek, co polegało na ich barwieniu i wielokrotnym lakierowaniu. Na produktach luksusowych malowano również ręcznie wzory znane pod nazwą Pawie Oko lub Rajski Ptak, zanurzając je w wodnej zawiesinie wielobarwnych farb olejnych, co pozostawiało na oprawkach niepowtarzalne, kolorowe wzory. Na koniec ołówki i kredki równano przez gilotynowanie, niektóre szpicowano, czyli temperowano, stemplowano i pakowano. Gotowe wyroby umieszczano w skrzyniach wysyłkowych i transportowano na pobliską stację kolejową.
W 1891 roku, jak czytamy w dzienniku fabrycznym, produkowano kilkanaście rodzajów ołówków: okrągłe szóstki, siódemki lakierowane i bejcowane, sześciokątne cedrowe, bejcowane, dwukolorowe, okrągłe świerkowe, olszowe, osikowe, pocztowe cedrowe i lipowe, kantorowe, ciesielskie świerkowe oraz olszowe i notesowe. Ołówki notesowe miały mniejszą średnicę i były krótsze, zaś te ozdobne wykańczano metalowymi skuwkami i frędzlami.
Zgodnie z normami przyjętymi w Europie skalowano również twardość grafitu ołówków. Najtwardszy miał symbol 9H, a najbardziej miękki 6B, produkowano zatem aż 17 różnych rodzajów grafitu. Najbardziej powszechne były ołówki o twardości 2B, B i HB oraz nieco twardszy od wszystkich F. Miękkość ołówków zależała od proporcji składników w masie grafitowej – im więcej było w niej czystego grafitu, tym większa była twardość ołówka.
Masowo produkowano także wspomniane wcześniej ołówki kopiowe, które na potrzeby wojska i formacji paramilitarnych otrzymały nazwę Iperyt. Kolejnym produktem były tańsze kredki szkolne, używane przez uczniów w zestawach po 6 i 12 kolorów oraz droższe, szlachetne pastele, używane przez artystów, charakteryzujące się większym nasyceniem barw i miękkością, z czasem produkowane jako zestawy 24-kolorowe. Fachowcy z fabrycznego laboratorium opracowali też skalę barw pasteli 36-kolorowych i bez problemu mogli zwiększyć liczbę barw, ale tak dużych kompletów kredek nie wdrożono do produkcji. Wielką popularnością cieszyły się kredki kaolinowe, które nie były oprawione w drewno, a jedynie zabezpieczone owijką papierową – stały się pierwowzorem późniejszych kredek Bambino.
W fabryce produkowano również kredę szkolną w kolorze białym i czerwonym, a także produkty specjalistyczne –kredki krawieckie dla krawców i krojczych, dermatografy do pisania na szkle czy na skórze, ołówki stolarskie, lubryki dla leśników, hutników i kowali, czyli kolorową kredę, służącą do nanoszenia opisów i innych znaków. W stalówkarni wytwarzano wiele wzorów stalówek do piór, skuwek i obsadek oraz galanterię metalową – pinezki, spinacze i „przedłużacze” do króciutkich ołówków, co świadczy o tym, jak cennym i deficytowym produktem był wówczas ołówek.
Nieudane, odrzucone przez kontrolę jakości produkty były składowane i raz w tygodniu robotnicy mogli je zabierać do domu, jako tzw. „deputaty ołówkowe”, co całkowicie wyeliminowało drobne kradzieże.
O zatrudnionych w fabryce Majewskiego pracowników dbano w niespotykanym wówczas zakresie. Na terenie zakładu zatrudniono ogólnodostępnego lekarza i pielęgniarkę, zaś leki refundowano. Od 1903 roku funkcjonowała bezpłatna szkoła dla dzieci pracowników, organizowano kolonie letnie dla najmłodszych i wyjazdy sanatoryjne dla osób pracujących na szkodliwych dla zdrowia stanowiskach. Istniała też możliwość otrzymania długoterminowej pożyczki na cele mieszkaniowe. Stanisław Majewski miał dla pracowników i ich rodzin propozycję zabezpieczenia na wypadek śmierci czy choroby oraz rodzaj funduszu emerytalnego. 21 grudnia 1912 roku została zarejestrowana Kasa Przezorności i Pomocy dla pracujących w Tow. Akc. Fab. Ołówków St. Majewski i S-ka.
Pierwsza wojna światowa zastała zatem fabrykę Majewskiego w pełnym rozkwicie. W 1914 roku wojska niemieckie przez trzy dni bombardowały Pruszków, w tym fabrykę ołówków. Jakiś czas później okazało się, że artylerią dowodził oficer osobiście związany z konkurencyjną firmą Faber-Castell. Po wycofaniu wojsk, w ruinach na krótko wznowiono produkcję, jednak już w 1915 roku Rosjanie zagrabili to co pozostało z fabryki i wywieźli rodzinę Majewskiego, wielu pracowników oraz 15 wagonów maszyn i gotowych produktów na Wschód.
Pierwszą próbę uruchomienia produkcji podjęto na Białorusi w Borysowie, w nieczynnej hucie szkła braci Krajewskich, jednak z powodu zbliżającego się frontu Rosjanie zarządzili kolejną ewakuację. Druga próba reaktywacji została podjęta w młynie parowym braci Michajłowskich, położonym w guberni Charkowskiej. Przez dwa lata produkowano więc ołówki nad Donem, jak się okazało – z całkiem niezłym zyskiem, korzystając z chłonnego rynku Rosji i z myślą o zbieraniu kapitału na odbudowę fabryki w Pruszkowie.
Plany Majewskiego rozpadły się jednak całkowicie, gdy w 1917 roku fabryka została zajęta i upaństwowiona przez bolszewików. Utracono wszystko, wraz z zebranym kapitałem w wysokości ponad jednego miliona rubli. Wytwórnia zaczęła funkcjonować jako przedsiębiorstwo państwowe Chimugol i przetrwała pod nazwą Krasocwiety aż do upadku ZSRR. Niewykluczone, że maszyny Majewskiego do dziś produkują ołówki gdzieś na Dalekim Wschodzie.
Wszyscy dawni pracownicy fabryki oraz rodziny Majewskiego i Zaborskiego, powrócili w 1918 roku pociągiem repatriacyjnym do Polski. W Pruszkowie zastali jedynie zgliszcza. Rozgoryczony Stanisław Majewski, ze stratami szacowanymi na 253 tysiące rubli w złocie, nie był w stanie przystąpić do kolejnej odbudowy fabryki. Nie miał już ani sił, ani środków.
W tym momencie na scenę wkroczył syn Majewskiego – Leszek, świeży absolwent austriackiej akademii górniczej – Montanistische Hochschule w Leoben i Politechniki Warszawskiej. W 1920 roku, w sądzie okręgowym w Warszawie, po raz pierwszy w niepodległej Polsce, zarejestrowano Towarzystwo Akcyjne Fabryki Ołówków „ST. MAJEWSKI” S.A., z Leszkiem Majewskim jako dyrektorem naczelnym. W 1921 roku dołączył do niego inżynier Ziemomysł Zaborski, najstarszy syn Józefa Zaborskiego i objął funkcję dyrektora technicznego. Ich ojcowie do końca swych dni pełnili honorowe funkcje – prezesa i członka Zarządu Towarzystwa Akcyjnego, zawsze służąc radą i doświadczeniem.
Przez kolejne trzy dekady fabryką zarządzali synowie założycieli. Stopniowo odtwarzano budynki fabryczne oraz mieszkalne, odbudowując je ze zniszczeń wojennych, wznowiono emisję akcji, zaciągnięto pożyczki, a na przełomie sierpnia i września 1922 roku uruchomiono produkcję – na początek dochodzącą do 30 tysięcy sztuk ołówków dziennie. Wznowiono też wytwarzanie kredek i artykułów specjalistycznych. Modernizowano i sukcesywnie sprowadzano nowoczesne maszyny. Rozbudowano stalówkarnię, nowoczesną stolarnię, pudełkownię i drukarnię. Walcząc z konkurencją i dumpingiem cenowym, stosowanym przez przedsiębiorców niemieckich i japońskich, rozpoczęto eksport tanich ołówków do Indii, Egiptu i Brazylii, zaś wyroby lepszej jakości do Południowej Afryki, Australii i Stanów Zjednoczonych – głównie słynnych ołówków Polonia. Asortyment rozszerzono o produkcję kredek kosmetycznych, a w planach było uruchomienie linii ołówków automatycznych – wówczas nowości.
W 1937 roku firma znowu była w pełnym rozkwicie, asortyment obejmował ponad 200 produktów, a ołówki techniczne Polonia 340 zostały uznane za najlepsze w świecie i otrzymały Złoty Medal na światowej wystawie w Paryżu. W 1938 roku wyprodukowano prawie 39 milionów samych ołówków, przy zatrudnieniu: 35 urzędników i 350 robotników w systemie dwuzmianowym.
Leszek Majewski i Ziemomysł Zaborski, podobnie jak ich ojcowie, znani byli ze swej działalności prospołecznej i ogromnego szacunku dla pracowników. Każdy mógł zawsze do nich podejść i porozmawiać o swoich kłopotach lub pomysłach. Dzięki takiej postawie zatrudnieni byli bardzo związani z zakładem, tu się poznawali, zaprzyjaźniali, zakładali rodziny: To jest nasza fabryka, my tu pracujemy od dziecka i chcemy wytrwać do końca życia. Staramy się, żeby fabryka stanęła na jak najwyższym poziomie, wówczas my odniesiemy większe korzyści. Całą nadzieję pokładamy w naszym dyrektorze, który nas nigdy nie skrzywdził, lecz starał się zawsze nam dopomóc.
Na terenie wytwórni znów działała szkoła i lecznica, pracownicy wyższej rangi mogli liczyć na mieszkania zakładowe, kobiety w ciąży i z małymi dziećmi otaczano dodatkową opieką, wydawano im wyprawki, codzienne porcje mleka oraz dodatkowe przydziały mydła dla dzieci. Zorganizowano Ochotniczą Straż Pożarną, która niosła pomoc mieszkańcom Pruszkowa i okolic. Organizowano zajęcia sportowe i kulturalne, funkcjonował teatr amatorski, chór i orkiestra dęta a nawet klub filmowy, działało też wiele organizacji o charakterze patriotycznym.
Mieszkańcy miasta doceniali działalność rodziny Majewskich i byli jej wdzięczni. Na podkreślenie zasługuje uczynność p. Stanisława Majewskiego i pomoc wydatna wielu organizacjom społecznym, które wielokrotnie korzystały z jego cennego poparcia – pisał Głos Pruszkowa z okazji uroczystości złotych godów Józefy i Stanisława Majewskich w czerwcu 1934 roku.
Druga wojna światowa zastała pracowników podczas przygotowań do 50lecia założenia firmy. Na szczęście okupanci uznali fabrykę za obiekt specjalnego znaczenia i funkcjonowanie zakładu przez całą wojnę przebiegało dość sprawnie, pod bacznym okiem Majewskiego, który wykazał się niezwykłą odwagą, odpowiedzialnością i determinacją. Przede wszystkim od razu podwoił zatrudnienie do 600 osób, ratując wielu młodych mężczyzn przez wywózką na roboty do Niemiec. Oprócz wypłat pracownicy otrzymywali posiłki w stołówce zakładowej, dodatkowe przydziały żywności, drewna na opał i ubrań roboczych. Aby utrzymać tylu pracowników Majewski wyprzedawał prywatny majątek, m.in. willę przy ul. Łowickiej 60 w Warszawie. W marcu 1943 roku dyrektor i załoga uratowali siedmiu chłopców z Zamojszczyzny, którzy, niemal zamarznięci, wydostali się z wagonów stojących na bocznicy Dworca Wschodniego. Włączono się także ofiarnie w pomoc ludności warszawskiej przebywającej w obozie przejściowym Dulag 121, organizując dożywianie, ucieczki i wsparcie medyczne. Po wojnie pomoc trwała nadal – zorganizowano stołówkę i pomoc ambulatoryjną dla żołnierzy i ludności cywilnej będącej w potrzebie.
Pruszków został wyzwolony 17 stycznia 1945 roku, a do pierwszej próby przejęcia zakładu z rąk prywatnych doszło już 20 stycznia. Na teren fabryki zjechali przedstawiciele nowej władzy, z delegatem Rady Miejskiej Stanisławem Słotą na czele. Podczas zebrania robotnicy stanowczo zaprotestowali przeciwko upaństwowieniu fabryki, jednak przemiany ustrojowe, na podstawie Ustawy Krajowej Rady Narodowej o nacjonalizacji przemysłu, zakładały upaństwowienie prywatnych zakładów zatrudniających powyżej 50 pracowników. 1 lipca 1948 roku nieruchomości należące do fabryki i do Majewskiego przejęto, ku ogromnemu wzburzeniu wszystkich 560 pracowników. Władza obiecała wówczas wypłacić akcjonariuszom odszkodowania, nigdy jednak do tego nie doszło. W dawnej willi Majewskiego zainstalowała się nowa dyrekcja i personel biurowy Pruszkowskich Zakładów Materiałów Biurowych, jak nazwano fabrykę.
Rodzina Zaborskich została w Pruszkowie. Zaledwie trzy miesiące po upaństwowieniu fabryki Ziemomysł zmarł na zawał 20 października 1948 roku. Majewski wraz rodziną przeniósł się do Warszawy, do 4pokojowego mieszkania na Grójeckiej i po roku podjął pracę w Komitecie Normalizacyjnym przy Radzie Ministrów. Zmarł 10 stycznia 1961 roku, do końca życia otoczony szacunkiem byłych pracowników, a nawet członków partii, którzy uhonorowali go Złotym Krzyżem Zasługi. Nigdy nie wpuszczono go jednak na teren zakładu.
W powojennej Polsce pruszkowska fabryka była jedynym zakładem zdolnym do produkcji ołówków, kredek i materiałów biurowych. By podołać ogólnopolskiemu zapotrzebowaniu, wprowadzono pracę na trzy zmiany. Sytuacja personelu drastycznie się pogorszyła. Obniżono płace, ograniczono działalność społeczną i socjalną. W latach 50. XX wieku unowocześniono park maszynowy i zdemontowano starą maszynę parową, którą wraz z prądnicą, jako całkowicie sprawne urządzenie, przekazano do warszawskiego Muzeum Techniki.
W czasach PRL kredki, ołówki i inne materiały biurowe przez lata produkowano bez większych modyfikacji, asortyment otrzymał jedynie nowe szaty graficzne, zmieniono również matryce sygnujące wyroby, zaś cały proces produkcyjny oparto na doświadczeniu wieloletnich pracowników. Wiele osób, dorastających w tych czasach, pamięta jaką radość sprawiało otrzymanie 1 września kredek szkolnych ołówkowych, i jak szanowano kredki Bambino, których złamanie bywało dla właściciela prawdziwym dramatem.
Na fali przemian ustrojowych, po upadku komunizmu w 1989 roku, pracownicy fabryki zwrócili się do potomków Majewskiego i Zaborskiego o pomoc w ratowaniu podupadającej firmy. Bali się, iż źle zarządzany zakład zostanie doprowadzony do ruiny i przejęty za bezcen w ramach tzw. dzikiej reprywatyzacji. Na początku lat 90. nie było jednak żadnej formy prawnej pozwalającej na zwrot przedsiębiorstwa byłym właścicielom, pozostawało zatem powołanie tzw. spółki pracowniczej, której udziały objęliby pracownicy i akcjonariusze przedwojenni. W 1995 roku, w sprywatyzowanej spółce powrócono do pierwotnej nazwy Fabryka Ołówków ST. MAJEWSKI. Niekorzystne umowy ze Skarbem Państwa, podpisane przez niedoświadczonych potomków założycieli, zakładały m.in., iż przez 5 lat z fabryki nie zostaną zwolnieni pracownicy, a ich średnie wynagrodzenie osiągnie wartość średniej płacy krajowej. Trudne wyzwania, brak rzeczywistego wsparcia ze strony państwa, przestarzały park maszynowy, pamiętający często czasy przedwojenne, a także zalew rynku tanimi produktami z Azji, skomplikowały i tak trudną rzeczywistość fabryki. Kłopoty związane ze spłatą kredytów i zobowiązań zmusiły do współpracy z obcymi inwestorami, a akcje rodzin założycieli zostały zredukowane do poziomu poniżej 10 procent.
Dziś, po fuzji ze Strzegomskimi Zakładami Wyrobów Papierniczych UNIPAP i po przenosinach na ulicę Kredkową – na teren pruszkowskiej podstrefy Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej – fabryka nadal funkcjonuje, pozostając w Polsce niekwestionowanym liderem w swojej branży.
Nowi właściciele sprzedali teren dawnej fabryki i wyburzyli willę Majewskiego. Na terenie parku, ogrodów i magazynów powstały osiedla mieszkaniowe zwane „grafitowymi”. Staraniem rodziny do rejestru zabytków wpisano graficiarnię, ołówkownię, komin fabryczny i wieżę ciśnień. W dawnym budynku biurowym funkcjonuje restauracja, której właściciel pielęgnuje pamięć o fabryce. Ślady niegdysiejszej, pełnej życia i historii fabryki ołówków powoli całkowicie zanikają, w coraz bardziej nowoczesnym krajobrazie miasta Pruszków, nad którym dominuje stary komin przypominający o bogatej historii tego miejsca.
Tekst powstała w ramach realizacji projektu
MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU
– interaktywna mapa-wystawa.
Koncepcja i projekt cyklu: Aneta Popiel-Machnicka
Opracowanie merytoryczne: Alicja Sztylko, Aneta Popiel-Machnicka
Współpraca organizacyjna: Róża Popiel-Machnicka, Weronika Goworowska-Oleś
__________
Zadanie publiczne MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU – INTERAKTYWNA MAPA-WYSTAWA, dofinansowane ze środków z budżetu Województwa Mazowieckiego.